Nasza druga wizyta w Sigtunie wypadła akurat w moje urodziny, które w tamtym roku idealnie zgrały się ze świątecznym jarmarkiem i obchodami dnia św Łucji. To już bardzo dawne wspomnienia, aż z 2011 roku, choć niepubliskowane na poprzednim blogu. Niestety od tamtego czasu nie miałam okazji odwiedzić Szwecji zimą, ale mam nadzieję, że obecne święta w Sigtunie są równie urocze.
To zdecydowanie świąteczny jarmark, który wspominam najmilej. Pewnie trochę dlatego, że już sama Sigtuna jest uroczym miejscem, ale też dlatego, że był to najbardziej przytulny i „prawdziwy” jarmark. Wiele stoisk to po prostu mieszkańcy oferujący swoje wypieki czy ręcznie robione dekoracje. Dzieci ustawiały się pod swoimi domami śpiewając kolędy, a nawet sprzedając przygotowane w domu pianki marshmallow (pyszne!). Ulice były piękne przyozdobione, a w oknach domów można było dostrzec mnóstwo tradycyjnych świeczników i gwiazd. Do tego pochód św Łucji po zmroku i kierowca autobusu którym wracałyśmy, przebrany za świętego Mikołaja. Pięknie!
No Comments