Dawno temu, tuż przed świętami, wybrałam się do Göteborga na bardzo krótki i bardzo spontaniczny weekend. Właściwie nie wiedziałam o tym mieście prawie nic, poza tym co akurat udało mi się wyczytać w magazynie w pociągu. Miasto okazało się jednak bardzo przyjazne, spokojniejsze niż Sztokholm, wielkością i tramwajami przypominające Poznań. Do tego dużo wody i całkiem ładnych budynków, nienajgorzej. Szybko trafiłam też na miłe zaułki w dzielnicy Haga, żywą ulicę Andra Långgatan i jarmark w parku Liseberg, który zaskoczył przede wszystkim sztucznym śniegiem. Tak, zima tamtego roku pojawiła się w Szwecji dopiero kilka dni później, gdy akurat pakowałam przed Wigilią walizkę do domu. Jak widać tamten grudzień nie był też zbyt szczęśliwy dla mojego aparatu, to niestety kolejne zdjęcia, które nie miały być aż tak ponure.
No Comments