Drugie odwiedzone przez nas miejsce to Sibiu. Było deszczowo i trochę ponuro, ale gdy tylko zobaczyliśmy stare miasto, zakochaliśmy się w jego kolorowych domach. Było przeurocze, i choć pełne turystów, łatwo można było znaleźć też ciche uliczki. Do tego wybraliśmy hostel znajdujący się w jednym z najpiękniejszych starych domów, jakie tam znaleźliśmy, co tylko potęgowało nasze wrażenie, że jesteśmy w miejscu wyjętym prosto z bajki. Wieczorem, kiedy już obeszliśmy wszystkie uliczki starego miasta kilkukrotnie, postanowiliśmy sprawdzić też jak wygląda nocne życie Sibiu. Trafiliśmy do szkockiego pubu St Andrews, małego, pełnego rozgadanych ludzi, z luźną atmosferą i świetnym wyborem piw, gdzie po raz kolejny poczuliśmy, że Rumunia jest naprawdę przyjaznym miejscem. Sibiu, choć niewielkie, zachęcało też by zostać dłużej, ale niestety następnego ranka biegliśmy już na kolejny autobus, tym razem do Brasova.
2 komentarze
Pięknie!
Tak, Sibiu jest przepiękne 🙂