Historie z Budapesztu już niedługo, obiecuję! Najpierw jednak kilka zdjęć z naszego ostatniego weekendu.
Kiedy jakiś czas temu wprowadzaliśmy się do naszego nowego mieszkania było zupełnie puste. Zaczęliśmy od podstawowych mebli, później przyszedł czas na „domową zieleń”. Dawniej nie zwracałam na to aż tak dużej uwagi, ale teraz nie wyobrażam sobie mieszkania bez roślin. Na parapecie oczywiście mnóstwo ziół, tym razem jednak chciałam też znaleźć coś, z czego nie będę co jakiś czas urywać listków. Pierwsze miniaturowe sukulenty znalazłam u panów z kwiaciarni Kwiaty i Miut, do której zaglądam czasem przy okazji spacerów po Jeżycach. Trzy przeurocze mini doniczki, później kilka większych sukulentów z Ikei, później jeszcze kilka malutkich – mogłabym tak w kółko! W międzyczasie odkryłam, że obok Gdyni znajduje się hodowla kaktusów i innych sukulentów, więc kiedy planowałam kolejną wycieczkę do Trójmiasta, wiedziałam już, gdzie będę musiała zajrzeć.
Miejsce okazało się trochę mniejsze niż to sobie wyobrażałam, ale kiedy zaczęliśmy spacerować po szklarni, miałam wrażenie, że te rzędy kaktusów nigdy się nie skończą. Jak podane jest na stronie hodowli pana Andrzeja i pani Łucji Hinz, kolekcja obejmuje ponad 5000 gatunków i form, część jedynie do podziwiania, ale wiele z nich można też kupić, dlatego od razu przy wejściu dostaje się też malutką tackę na nasze przyszłe domowe ozdoby.
Nie muszę chyba dodawać, że zdecydowanie polecam wizytę w hodowli w Rumii. To naprawdę mały raj dla każdego, kto uwielbia sukulenty. Jeśli tymczasem nie macie tam po drodze, część roślin można kupić też na stronie internetowej kaktusiarnia.pl.
8 komentarzy
These are so beautiful! Love the depth of field!
Thanks Nancy 🙂 I must say I also like how they turned out!
Ale czad! :)) Dobrze wiedzieć o takim miejscu. Jak kiedyś wybiorę się w tym kierunku na bank zajrzę. Ostatnio dokupuję sporo zieleni do chaty i tylko o sukulenty nie muszę się bać, że przetrwają. Te maluśkie kaktusowe cudeńka są piękne!
Zdecydowanie polecam 🙂 Sukulenty są urocze i superłatwe w utrzymaniu, a hodowla w Rumii to istny raj dla ich fanów!
Ja też myślałam, że dam radę bez roślinek i będę miała spokój przy dłuższych wyjazdach (bo kto się nimi zaopiekuje), a teraz mam już 4 różne i jakoś daję radę. O wiele przyjemniej jest jak coś zielonego i żywego w pokoju stoi.
O rany, jak można pałać miłością do… kaktusów 😉
jeśli moje zdjęcia nie odpowiadają na to pytanie, to nie umiem inaczej wytłumaczyć 😉
To miejsce jest niezwykle klimatyczne. Można się zakochać i zapewne nie chce się stamtąd w ogóle wychodzić. Jeszcze ten biały kotełek ♥ Tyle dobroci. Będę musiała pamiętać o tym miejscu. Może w przyszłości i mnie uda się tam zawitać.