pociągiem do Rosja

pociągiem do Japonii | Rosja: Sankt Petersburg

23 marca, 2019

 

Nie zapomnę tego pierwszego wrażenia, gdy wysiedliśmy z pociągu i pomyślałam „wow, naprawdę jesteśmy w Rosji”. Po tym pierwszym niedowierzaniu, przeszliśmy kilka metrów do budynku dworca, w którym tym bardziej utwierdziliśmy się w tym, gdzie jesteśmy – gdy zauważyliśmy, że z wielkiej mozaiki na ścianie spogląda na nas Lenin.

W Petersburgu planowaliśmy zostać na 5 dni, dość krótki czas jak na tak fascynujące miasto, ale to i tak najdłuższy z wszystkich naszych przystanków w Rosji – a naprawdę nie było łatwo zmieścić trasę z Petersburga do Władywostoku w 30-dniowej wizie. Szybko okazało się, że chcielibyśmy zostać na dużo dłużej, i właściwie chętnie wykorzystalibyśmy tam całą wizę, spacerując bez końca nad kanałami, między starymi kamienicami, wieczorami odwiedzając klimatyczne knajpki.

 

W naszych podróżach najczęściej omijamy duże muzea i punkty z „top 10 zabytków”. Zaglądamy tylko do tych, które naprawdę nas interesują, i choć w tych najważniejszych galeriach na pewno znaleźlibyśmy wiele powodów do zachwytu, zostawiamy to na kolejne wizyty. Gdy pierwszy raz przyjeżdżamy do nowego miejsca, wolimy poznać je z codziennej, spacerowej perspektywy, albo chociażby kulinarnej, niż zamykając się na kilka godzin w muzeach. Dlatego też nie odwiedziliśmy Ermitażu i wielu innych ważnych punktów, co nie oznacza, że ominęły nas wszystkie typowe atrakcje. Przeszliśmy się oczywiście Newskim Prospektem, zajrzeliśmy też do Cerkwi na Krwi, która zrobiła na nas niesamowite wrażenie, i której sufit mogłabym podziwiać bez końca. Wybraliśmy się też w miejsce przedziwne – Muzeum z Makietą Rosji, które może nie brzmi fascynująco, ale jest naprawdę wciągające – niezwykle szczegółowa makieta całej Rosji, z niezliczoną liczbą scenek i wspaniale odwzorowanymi krajobrazami z całego kraju. Wybraliśmy się też na wyspę Nowa Holandia, polecaną nam przez znajomych,  do niedawna zamknięty fragment miasta, teraz popularny park, przestrzeń na koncerty, wystawy, a zimą też wielkie lodowisko. Tu najchętniej wrócilibyśmy też latem, podejrzewam, że może być to wtedy jeden z żywszych fragmentów miasta. Mimo chłodu i przygnębiającej szarej aury spacerowaliśmy bez końca, przez przypadkowe fragmenty miasta, przez coraz to kolejne dzielnice i wyspy. Te 5 dni to za mało, i wiem, że Petersburg ma też piękniejsze oblicza, wrócimy kiedyś mroźną zimą, wrócimy też latem.

 

 

 

You Might Also Like

No Comments

Leave a Reply