Koleją Transsyberyjską do Japoni (i z powrotem) – 5 miesięcy w zimowej podróży
W ciemne, zimowe wieczory uwielbiałam spoglądać na mapę w telefonie, nie mogąc uwierzyć, że ta mała kropka na drugim końcu świata to my. Dla kogoś, kto bez wahania wsiada w samolot i leci na inny kontynent, może to nic specjalnego. Dla mnie, która wpada w panikę na samą myśl o dalekich lotach, to że dotarliśmy tak daleko było naprawdę niesamowite i wręcz nierzeczywiste.
To jednak nie tylko mój strach przed długimi lotami sprawił, że ta podróż wyglądała tak a nie inaczej. Przede wszystkim od dawna marzyliśmy też o przejechaniu Rosji Koleją Transsyberyjską, ale właściwie chyba wszystkie nasze wyprawy mają podobny schemat – wsiadamy w pociąg i jedziemy coraz dalej i dalej. Podróże to dla mnie zawsze też „droga”, nie tylko ostateczny cel ale i też te momenty pomiędzy. Rzadko kiedy nasze dalsze podróże zatrzymują się też w jednym miejscu, zwykle jesteśmy w ruchu i o ile mamy tylko czas – brniemy coraz dalej. Zanim wybraliśmy się w podróż pociągiem do Japonii, dotarliśmy w ten powolny sposób też w inne bliższe nam zakątki świata – z Polski do Maroka, dookoła Bałtyku i na Bałkany. Za każdym razem trudno ustalić co było „celem” tych podróży, mamy oczywiście ulubione miejsca, są też te „najdalsze” punkty przy których zawracaliśmy, ale czasem niepozorne miejsca naszych przesiadek okazały się równie ważne jak ten najdalej wysunięty punkt, do którego pozornie dążyliśmy.
Z Japonią sprawa była jeszcze bardziej skomplikowana, bo mimo długich miesięcy planowania tej podróży, nie ustaliliśmy właściwie nic więcej, niż podstawowe minimum. Przyjeżdżaliśmy do Japonii w połowie grudnia, rozsądnym było więc zaplanowanie czasu dookoła świąt i nowego roku, ale reszta naszej podróży układana była spontanicznie, momentami z dnia na dzień. Wjeżdżając na wyspy nie mieliśmy nawet pojęcia, które regiony ostatecznie uda się nam odwiedzić, mieliśmy ustalony tylko bardzo mglisty zarys, który na szczęście wystarczył żeby przekonać urzędników imigracyjnych, że nie mamy żadnych niecnych planów, a spore plecaki i grube ubrania nie są wcale podejrzane gdy przyjeżdża się z Syberii. Zupełnie nie wiedzieliśmy też jaka będzie nasza droga powrotna, ani też ile będzie trwała ta podróż, co z jednej strony dawało ogromną swobodę, ale czasem też komplikowało sprawy. Ostatecznie nasza podróż przebiegała mniej więcej jak na mapce poniżej:
droga do Rosji: Warszawa – Ryga – Tallin – Helsinki – Petersburg
Rosja: Petersburg – Moskwa – Suzdal – Nowosybirsk – Tomsk – Ułan-Ude – Chabarowsk – Władywostok
droga do Japonii: Władywostok – Donghae – Sakaiminato
Japonia: mnóstwo miejsc od Hokkaido po Okinawę
powrót: Fukuoka – Busan – Donghae – Władywostok – Moskwa – Ryga – Warszawa.
Dlaczego zimą?
Ze względu na grafik mojej ślubnej pracy nie mieliśmy wyboru co do terminu podróży, jedynie zimą mam czas na dłuższe wyjazdy, jednak zupełnie tego nie żałuję. Zima, którą zobaczyliśmy w Rosji była wspaniała, od lat nie widziałam takiego śniegu i na Syberii cieszyłam się jak dziecko, następnym razem chciałabym przyjechać nawet później, żeby zobaczyć jeszcze więcej śniegu i jeszcze większe mrozy! W Japonii (pomijając północne Hokkaido) pogoda była bardzo łagodna, a podróżowanie przyjemne. Zostając aż do marca udało nam się zobaczyć też pierwsze kwitnące wiśnie, a na samym południu mogliśmy nawet popływać w ciepłym oceanie.
Plusy podróży zimą:
- dużo mniej turystów i dużo większy spokój w popularnych miejscach
- zdecydowanie niższe ceny noclegów i transportu
- dużo większa elastyczność – w wielu miejscach mogliśmy rezerwować noclegi nawet z dnia na dzień
- niezwykłe widoki – oczywiście nie wszędzie, ale np Syberię zdecydowanie powinno się zobaczyć zimą
Minusy podróży zimą:
- temperatury – choć dla nas to nie problem, nigdy nie podróżujemy żeby opalać się na plażach, tutaj wystarczyło się odpowiednio ubrać, i właściwie to było jedynie minusem, bo dodatkowe ciepłe warstwy zajmowały sporo miejsca w plecaku, musieliśmy też zabrać opcje na różną pogodę, w ciągu tych miesięcy widzieliśmy temperatury od -25 ℃ do +25 ℃.
- krótkie dni – w zimie słońce zachodzi bardzo wcześnie, co zdecydowanie skracało czas na „zwiedzanie”, z drugiej strony nawet ciemne zimne wieczory stawały się miłe przy rozgrzewających herbatach, książce czy planowaniu kolejnych etapów podróży
- nie wszystkie miejsca otwarte są „poza sezonem”, choć akurat w Rosji i Japonii były to wyjątkowo rzadkie przypadki
- nie aż tak piękne widoki – oczywiście wiadomo, że Japonia byłaby piękniejsza wiosną gdy kwitną wiśnie, czy jesienią wśród kolorowych liści, ale z kolei wtedy nie moglibyśmy zrealizować tej podróży tak elastycznie i w takim samym budżecie
Podróż Koleją Transsyberyjską do Japonii – informacje praktyczne
Z góry przepraszam, bo mój blog to przede wszystkim prosty zdjęciowy „pamiętnik”, zupełnie nie umiałabym uporządkować tu wszystkich praktycznych informacji (od tego są lepsze przewodniki, blogi czy fora – przede wszystkim strona Seat61, największy zbiór wiedzy dotyczący podróży koleją po całym świecie). Gdyby kogoś nurtowały jednak jakiekolwiek kwestie związane z naszą podróżą, pytajcie śmiało i postaram się odpowiedzieć i doradzić. Wspomnę tu tylko o niektórych podstawowych kwestiach i o kilku takich, które najtrudniej było mi sprawdzić przed podróżą i gdzie brakowało jakichkolwiek informacji z aktualnych źródeł. Wszystkie informacje w moich wpisach dotyczą podróży od listopada 2017 do kwietnia 2018.
Etap 1: Kolej Transsyberyjska
Jak kupić bilety?
Bilety na pociągi w Rosji można kupić przez internet na stronie rosyjskich kolei, tam najłatwiej też sprawdzić wszystkie ceny – zależą one od wybranej daty, typu pociągu, klasy wagonu i konkretnego miejsca (na górze/na dole). Kupując bilety przez internet wystarczy mieć przy sobie ich wydruk, a tak naprawdę w większości pociągów prowadnice (odpowiedniczki naszych konduktorów) bardziej sprawdzały nasze paszporty i to czy dane zgadzają się z tym co mają w swoim systemie, niż same wydrukowane bilety. Jeśli kupujemy bilety w kasie na dworcu, dobrze jest zjawić się wcześniej – kolejki są długie i powolne, kupując bilet musimy też pokazać paszport – nasze dane zostają wpisane na bilecie (dlatego też wszystko trwa tak długo).
Ile trwa podróż?
Cała trasa Moskwa – Władywostok zajmuje niecałe 7 dni. Polecamy jednak zdecydowanie przystanki co kilka dni.
Jak wygląda podróż?
Po odnalezieniu naszego miejsca w wagonie dostajemy pościel, możemy przygotować nasze łóżka i przebrać się w wygodniejsze ubrania – długie godziny w pociągu lepiej spędzić w lekkim dresie niż jeansach, poza tym w środku pociągu jest też Bardzo ciepło, dlatego nawet gdy na zewnątrz jest -20, w pociągu możemy spokojnie siedzieć w samym t-shircie. Na korytarzu znajdziemy samowar z gorącą wodą, a u prowadnic możemy wypożyczyć szklanki (takie typowe, „z koszyczkiem”!). Raz dziennie przez pociąg przebiega też pani z wagonu restauracyjnego sprzedając „pirożki” – „bułeczki” z farszem z kapusty lub ziemniaków. Dalekobieżne pociągi są też dość wygodne i czyste – panie prowadnice bardzo dbają o ich stan, codziennie odkurzając korytarze i przedziały. Co jakiś czas zdarza się dłuższy przystanek (w Nowosybirsku i Chabarowsku nawet około godziny) – wtedy możemy pójść do dworcowej stołówki na obiad, ale na większości stacji pociąg zatrzymuje się na kilka – kilkanaście minut, gdzie mamy szansę trochę się przewietrzyć i kupić lokalne przysmaki od „babuszek”, które zwykle czekają na peronach z torbami pełnymi jedzenia.
Ile kosztuje podróż?
Tak jak wspomniałam – „to wszystko zależy”. My za całą trasę Moskwa – Władywostok: w listopadzie, w wagonach 2 klasy (w przedziałach 4osobowych) zapłaciliśmy około 1200zł/osobę, zawsze kupowaliśmy jedno miejsce na górze i jedno na dole (dolne miejsca są droższe, ale posiadanie takiej „połowy” przedziału jest najwygodniejsze, w ciągu dnia można złożyć górne łóżko i mieć nieco więcej światła i przestrzeni). W drodze powrotnej jechaliśmy pociągiem całą trasę bez przerwy, natomiast w drodze do Japonii wysiadaliśmy z pociągu co kilka dni i kupowaliśmy wtedy bilety na konkretne połączenia. Ich łączna cena nie różniła się znacznie od ceny jednego biletu na całą trasę, a zdecydowanie, Zdecydowanie, polecamy podróż podzieloną na krótsze etapy, jest wtedy dużo mniej męcząca, a po drodze jest tyle niesamowitych miejsc!
Jak sprawdzać rozkłady?
W czasie naszej podróży musieliśmy się też przyzwyczaić, że na wszystkich dworcach i biletach podawany był czas moskiewski, a nie lokalny, zawsze więc podwójnie sprawdzaliśmy wszystkie rozkłady, ale w ostatnich miesiącach zostało to zmienione i w każdym miejscu zobaczymy już lokalny czas.
Etap 2: Prom z Rosji do Japonii
Władywostok (Rosja) – Donghae (Korea Południowa) – Sakaiminato (Japonia)
Połączenia promowe z Rosji do Japonii są dwa, ale tylko jedno z nich dostępne jest przez cały rok. Prom DBS Ferry, o romantycznej nazwie Eastern Dream, płynie raz w tygodniu z Władywostoku do Sakaiminato w japońskiej prefekturze Tottori, z przystankiem w Donghae, w Korei Południowej. Drugim połączeniem jest prom z Sachalinu na Hokkaido, jednak zimą nie jest dostępny (a bardzo żałowaliśmy, bo to pozwoliłoby przemierzyć Japonię całkowicie „z góry do dołu”).
Wróćmy jednak do DBS ferry. Najtańszy bilet w klasie ekonomicznej z Rosji do Japonii to 265 dolarów czyli około 1000zł, są to piętrowe łóżka w wieloosobowej sali, nam w zupełności starczały na taką podróż. Zdjęcia wszystkich klas i dokładny cennik znajduje się na stronie promów. Bilet rezerwujemy mailowo wysyłając skan naszych paszportów i wybraną datę. Dostajemy potwierdzenie rezerwacji, a za sam bilet płacimy dopiero w terminalu promowym (w rublach, tuż przed wypłynięciem, lub wcześniej). Planując podróż wyobrażałam sobie, że „pewnie nikt normalny nie pływa tą trasą”, i rezerwację biletu zostawiliśmy też właściwie na ostatni moment, ale jak się jednak okazało na miejscu prom był pełen ludzi, szczególnie na trasie pomiędzy Koreą a Rosją, dlatego lepiej zarezerwować miejsca nieco wcześniej. Trasa promem do Japonii zajmuje dwa dni, zimą prom zatrzymuje się w Korei na dodatkową noc, musimy wtedy znaleźć nocleg na lądzie. My zatrzymaliśmy się w małym w hostelu w Mukho, tuż nad Donghae, w bardzo klimatycznym miasteczku, które było fantastycznym wstępem do naszych podróży po Azji.
Z dobrych wiadomości – do Korei Południowej i do Japonii nie potrzebujemy wizy, możemy zostać w nich przez 90 dni.
Ile kosztuje podróż pociągiem do Japonii?
To pierwsze pytanie, które wszyscy zadają, ale też najtrudniejsze – bo tak naprawdę to wszystko zależy od tego w jaki sposób lubimy podróżować, w jakim standardzie, kiedy i jakie miejsca odwiedzamy. Możemy podać jedynie podstawowe koszty, takie jak bilety i wizy, ale cała reszta – to już kwestia indywidualna.
W dużym skrócie – podstawowe koszty: (dane na listopad 2017)
~1200zł bilety na pociąg w 2 i 3 klasie z Moskwy do Władywostoku
~1000zł prom z Rosji do Japonii
~500zł wiza do Rosji + min. 60zł ubezpieczenie
* Możliwości dotarcia do Moskwy są przeróżne (oprócz samolotów): np. bezpośrednim pociągiem z Polski, autobusami z przesiadką w Rydze, lub autobusem i pociągiem przez Rygę: najtańsza opcja to okolo 400zł. My wybraliśmy nieco dłuższą trasę przez Helsinki i Petersburg.
Noclegi to tak jak wspomniałam kwestia indywidualna, tego w jakich warunkach lubimy mieszkać w podróży, my za proste (ale zwykle bardzo klimatyczne) noclegi płaciliśmy od 40 do 120zł/osobę, najczęściej około 70zł/os.
Inne większe wydatki do rozważenia przed podróżą to ubezpieczenia oraz szczepienia. W naszym przypadku musieliśmy też przeznaczyć większą kwotę na ciepłe ubrania, zwłaszcza solidne buty, ale zakładamy że przydadzą się jeszcze w przyszłości.
Na pewno (nie licząc kosztu zimowych ubrań) nasza podróż byłaby DUŻO droższa, gdybyśmy wyruszyli w nią o innej porze roku.
Zima jest zdecydowanie najtańszym sezonem, dlatego nawet o Japonii nie możemy powiedzieć żeby była specjalnie droga.
Jak podróżować tanio po Japonii?
Przede wszystkim – w miarę możliwości: nieśpiesznie. Przez to, że w Japonii spędziliśmy sprawie 3 miesiące, bez żalu mogliśmy korzystać z normalnych, wolniejszych pociągów, które cenami wcale nie odbiegają aż tak strasznie od tych w Polsce. Nigdy nie jechaliśmy super szybkimi shinkansenami, których ceny były już szalenie wysokie. Zupełnie nie interesował nas drogi turystyczny bilet JR Pass, jest on bardziej przydatny dla osób które przyjeżdzają do Japonii na krócej i chcą zobaczyć jak najwiecej miejsc. Oczywiście czasem ze smutkiem patrzyliśmy na to jak szybko moglibyśmy dotrzeć gdzieś shinkansenem, ale nasza powolna podróż tez miała sporo plusów. Na początku podróży trafiliśmy też na czas gdy w Japonii obowiązuje bilet Seishun Juhachi Kippu (Seishun 18 Kippu), który pozwalał na nielimitowane podróże lokalnymi pociągami za 2300 yenów dziennie (około 75zł). Była to też fantastyczna okazja, żeby zobaczyć małe wioski i malownicze tereny, które zupełnie by nam umknęły gdybyśmy w pośpiechu jeździli z miasta do miasta. Na dłuższych trasach wybieraliśmy też czasem nocne autobusy Willer Express,zwykle dostępne w bardzo korzystnych cenach.
Wszystkie rozkłady i ceny pociągów w Japonii można sprawdzić na stronie Hyperdia. Bilety można kupić na dworcach, w automatach lub też czasem przy okienku. Automaty są dużo bardziej popularne, choć na początku mogą sprawiać trochę problemów. W skrócie: kupujemy bilet za konkretną kwotę (którą sprawdzamy w tabeli z rozkładem nad automatem), a nie do danego miejsca. W przypadku lokalnych pociągów, bez rezerwacji, nie musimy się tez martwić jeśli popełnimy błąd, jeśli pojedziemy dalej lub kupiliśmy zły bilet to po prostu dopłacimy różnicę w okienku przy wyjściu ze stacji. W razie problemów pracownicy dworca (czy też inni podróżni) są bardzo pomocni.
W większości miejsc spaliśmy w hostelach albo małych guesthousach, bardzo często zdarzało się jednak, że byliśmy w nich sami, także nawet wieloosobowe pokoje stawały się prywatne. Za większość noclegów płaciliśmy około 60-80zł/osobę. Przetestowaliśmy też hostele kapsułowe, które były bardzo wygodne i wcale nie tak klaustrofobiczne jak wyobrażałam sobie wcześniej, choć służyły jedynie do spania (nie można było w nich przebywać w ciągu dnia). W niektórych miejscach najtańszą opcją były też hotele biznesowe, które miały mniej charakteru niż przytulne guesthousy, ale przynajmniej oferowały wygodne dwuosobowe pokoje ze śniadaniem w dobrej cenie (czasem nawet 50zł/os) – pokoje w tych hotelach były typu „zachodniego” tzn miały łóżko, zwykłą łazienkę i ogrzewanie (doceniliśmy to szczególnie na zasypanym śniegiem Hokkaido!). W wielu innych miejscach spaliśmy w pokojach typu japońskiego, tzn na futonach na podłodze, czasem też głównym ogrzewaniem były małe gazowe piecyki – w większości przypadków wystarczające, pokonał nas jedynie nocleg w stuletnim drewnianym domu, gdzie nawet właściciele chodzili w środku w puchowych kurtkach. Większość noclegów w Japonii i Korei znajdywaliśmy przez booking.com. Kilkukrotnie udało nam się też mieszkać u osób poznanych przez Couchsurfing, przez co mogliśmy z „bliska” poznać codzienne życie w Rosji i Japonii.
„Elastyczna” podróż koleją transsyberyjską a wizy
Najbardziej frustrującą mnie kwestią tej podróży były wizy, chyba za bardzo przyzwyczaiłam się do europejskiej swobody podróżowania. Największe wątpliwości przed podróżą miałam co do planowania naszej trasy. Wszędzie czytałam o tym, że we wniosku wizowym musimy przedstawić plan naszej podróży, pokazać rezerwacje noclegów lub też bilety – jak ma się to do elastycznej podróży, gdy na bieżąco chcemy decydować o odwiedzanych miejscach?
Przede wszystkim – wniosek wizowy możemy złożyć sami w centrum wizowym lub z pomocą pośrednika i myślę, że za pierwszym razem warto jest po prostu zapłacić za pośrednictwo, dzięki któremu nie musimy się o cokolwiek martwić (zwłaszcza o zaproszenia/vouchery). Okazało się chociażby, że każdy konsulat ma inne wymagania, w niektórych musielibyśmy złożyć potwierdzenia opłacenia wszystkich noclegów (co byłoby w naszym przypadku niemożliwe), natomiast w Poznaniu nie było to już wymagane i właściwie jedyne co musieliśmy sami „dostarczyć” to daty na które była nam potrzebna wiza, natomiast całą resztą zajęło się już biuro Szerokie tory, które zdecydowanie polecamy!
Za 30-dniową wizę turystyczną zapłaciliśmy 480zł, wymagane jest też ubezpieczenie na czas pobytu w Rosji.
Przy wjeździe do Rosji otrzymujemy kartę migracyjną (wypełnić zgodnie z danymi z wizy i nie zgubić, trzeba ją oddać przy wyjeździe!), w ciągu tygodnia powinniśmy się też zameldować – my zrobiliśmy to w pierwszym hostelu zaraz po przyjeździe do Petersburga, w kolejnych miejscach już się nie rejestrowaliśmy, ostatecznie nikt też nigdy tego nie sprawdzał.
Podróż koleją transsyberyjską w obie strony / podróż koleją transsyberyjską z Rosji do Polski
wiza do Rosji wyrabiana poza Polską
To zdecydowanie temat, na który najtrudniej było mi znaleźć jakiekolwiek informacje i właściwie jadąc w tę podróż liczyliśmy po prostu, że „jakoś to będzie” opierając tę nadzieję na przypadkach znalezionych na forach, które jednak nigdy nie opisywały dokładnie naszej sytuacji. Najważniejsze to pamiętać, że kwestia rosyjskich wiz może się nagle zmienić, każdy konsulat może mieć też własne zasady, dlatego zawsze najlepiej sprawdzać informacje u źródła i mieć ew przygotowany plan zapasowy. Większość konsulatów do których wysyłaliśmy wiadomości mailowe odpowiadała na nasze pytania szybko, miło i z dużą dawką cierpliwości, także zdecydowanie nie trzeba się ich bać.
Nie chodzi mi tu oczywiście o podróże w dwie strony na tej samej 30-dniowej wizie, a o sytuację gdy wyjeżdżamy z Rosji i po pewnym czasie chcemy znów do niej wjechać z kraju innego niż Polska. W naszej drodze powrotnej z Japonii bardzo chciałam uniknąć samolotów, także właściwie pominięcie Rosji w trasie powrotnej nie wchodziło w grę. Gdy więc „w połowie drogi” uświadomiliśmy sobie, że trzeba zacząć planować powrót, udaliśmy się do ambasady Rosji w Tokio, żeby złożyć wniosek o wizę tranzytową.
- Dlaczego wizę tranzytowa a nie turystyczna? W drodze powrotnej nie mieliśmy już czasu na dłuższy pobyt w Rosji, chcieliśmy po prostu dostać się lądem do domu, w takim przypadku wiza tranzytowa jest dużo tańsza, a formalności mniej skomplikowane – nie potrzebujemy dodatkowo voucherów/zaproszeń, wystarczą jedynie bilety na przejazd przez Rosję.
W ambasadzie w Tokio nie było zbyt dużych kolejek, tym szybciej jednak dowiedzieliśmy się, że otrzymanie wizy nie będzie tam możliwe, a wszelkie wnioski mogą składać tylko osoby posiadające kartę pobytu w Japonii, więc jako turyści nie mogliśmy nic zrobić. Po pierwszych chwilach paniki i kilku mailach do okolicznych konsulatów, szybko dowiedzieliśmy się jednak, że o wizę tranzytową do Rosji możemy starać się poza Polską w wielu miejscach, m.in. w Osace lub też w Seulu, w Korei Południowej (gdzie można dotrzeć promem) i też w kilku dalszych miejscach, takich jak np Hong Kong. Do złożenia wniosku o wizę tranzytową potrzebny był wypełniony formularz, potwierdzenia biletów do i z Rosji (w naszym przypadku bilety na prom z Korei do Rosji i autobus z Moskwy do Rygi, kupione wcześniej, dołączyliśmy też bilet na kolej transsyberyjską), dwa zdjęcia i oczywiście paszporty. Przed złożeniem dokumentów upewnialiśmy się mailowo, co dokładnie jest nam potrzebne, komunikacja z konsulatem w Osace była bardzo miła, także na miejscu podczas składania wniosku wszyscy byli bardzo pomocni. Na wizę czekaliśmy tydzień, kosztowała nas 4500 yenów, czyli około 150zł. Warto pamiętać, żeby na ten czas oczekiwania mieć ze sobą kopię dokumentów, nas akurat kilka dni po złożeniu wniosku spotkała przypadkowa kontrola japońskiej policji i ksero paszportu pozwoliło uniknąć niepotrzebnych nieporozumień.
Niektóre źródła podają też, że wiza tranzytowa do Rosji nie jest wydawana na podróż koleją transsyberyjską. Nieprawda – wiza tranzytowa wydawana jest na maksymalnie 10 dni, można więc „użyć jej” do podróży koleją transsyberyjską – jeśli wjeżdżamy i wyjeżdżamy z/do różnych państw, nie możemy jednak zatrzymywać się w miastach po drodze.
Te 5 miesięcy to ogrom wrażeń, które tak naprawdę dopiero teraz próbujemy jakoś „ułożyć”. Wróciliśmy prawie setką klisz i też sporą ilością innych zdjęć, w najbliższym czasie pojawią się tu wpisy (raczej zdjęcia niż tekst) z kolejnych przystanków naszej podróży. Więcej migawek znajdziecie też na moim instagramie: instagram.com/fixmycamera/
2 komentarze
Wow w sumie nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby udać się do Japonii koleją transsyberyjską. Sama marzę o podróży do tego kraju w okresie święta kwitnienia wiśni`;) Niestety nie mogę sobie pozwolić na tak długi pobyt jak Ty:(
Krótszy pobyt też wystarczy, żeby się zachwycić – a w czasie kwitnienia wiśni już na pewno :)!